Co się stało? - spytałam zaskoczona.
Dziewiąta wieczór. Wigilijny wieczór. Jestem sama w ogromnym mieszkaniu. Zadzwoniłam już do każdego, do kogo można było zadzwonić. Klikam bezmyślnie myszką na youtube, żeby znaleźć coś rozweselającego. Nic jakoś mnie nie "porywa".
Wyjdź złota rybko z kąta. Przyjdź na czterech łapkach, zadaj mi to magiczne pytanie jakie masz dzisiaj życzenie, żeby ci się spełniło. Złota, brylantów nie chcę dzisiaj złota rybko. Tylko żeby ktoś do mnie zadzwonił, przemówił "ludzkim" głosem, tylko tego rybko złota chcę.
Telefon! Niespodziewany zupełnie.
Co się stało, że dzwonisz?
Z oddali słyszę szum samochodów i głos Maćka.
Nic się nie stało! Wracam z wigilii, którą żeśmy zorganizowali dla bezdomnych. Jadę już do domu. Chciałem usłyszeć tylko twój radosny głos! Masz zawsze tyle energii! - Wyjaśnił Maciek. - Co tam u ciebie?
Radosny głos. Dzisiaj. Trzy pokoje dalej leży Liselotte. Umarła po południu. Firma pogrzebowa zabierze ją dopiero jutro.
Co tam u mnie? Zapala mi się czerwona lampka. Może Maciek też prosił o coś złotą rybkę po tej wigilii z bezdomnymi?
Nic nie powiem, jak się czuję. Niczego to nie zmieni. Żadnego smętnego użalania się. Jest wigilijny wieczór. Złota rybka się wykazała. Zadzwonił Maciek. Pewnie Maćkowi też jest tak samo jak i mnie?
"Włączyłam" swój radosny głos. Dla Maćka. Żeby mu po tej wigilii z bezdomnymi smutniej jeszcze nie było. Wyczułam, że też nie chce czegoś powiedzieć. Potoczyła się rozmowa - lużna i omijająca to, co nas dręczyło w środku. Zrobiło się naprawdę radośnie. Pogadaliśmy jak "człowiek z człowiekiem".
Złota rybka podpływa czasem naprawdę. Może udajemy, że jej nie widzimy?
Henia Janik
Maciek z żoną Agatą pracuje z ludźmi bezdomnymi i uzależnionymi. Prowadzą fundację "Wszystko jest możliwe".
Dodaj komentarz