W kolano sobie strzelę. Przekornie będzie. Przyprawię sceptycyzmem papkę pozytywnego myślenia. Nie żeby mi się humor pogorszył, nie. Niech pojawi się też wpis o szklance w połowie pustej. Dla równowagi.
Optymistką jestem z wyboru, z odrobionymi zadaniami z radości i nieradości, z przeświadczeniem mocnym, że wesołe serce – jak mówi Salomon jest najlepszym lekarstwem.
Jestem optymistką świadomą, która czasami sobie popłacze w kątku od smutku, z bezsilności na bezmiar zła, którego zwolennicy pozytywnego myślenia, hurra optymizmu i dobrego nastawienia chcą ignorować.
Bo co? Syryjski naród myślał negatywnie i ściągnął na siebie tymi myślami to wszystko, to co cały świat widzi.
Często gęsto nie ma szczęśliwego zakończenia akcji. Cierpienie jest. Wojny są. Terrorysta przemknie z bombą i zrobi się krwawo. Wegetarianin umrze na raka, choć tak się zdrowo odżywiał produktami bio. Ktoś ukradnie dziecko z ulicy i sprzeda na części… Dalej kontynuować czarną listę postępków człowieka zdeprawowanego?
Człowiek ma pewien wrodzony sposób myślenia o negatywnych zdarzeniach, tzw. tendencję optymistyczną (optimistic bias). Polega ona na ocenie, że jeśli coś złego ma się przydarzyć – to raczej innym, nie nam.
Czyli, np. jeśli regularnie palisz i masz świadomość, że prowadzi to do raka płuc, to mimo wszystko oceniasz, że raka dostaną raczej inni, nie Ty; złe odżywianie się i niedbanie o kondycję fizyczną u innych osób kończy się problemami kardiologicznymi, ale u Ciebie jakoś to będzie itd.
Pozytywne myślenie wzmacnia tę tendencję. Skoro wszystko będzie dobrze, to po co dbać o zdrowie? To może prowadzić do poważnych konsekwencji dotyczących Twojego zdrowia lub nawet życia.
Fragment powyższy znaleziony w sieci. Się zgadzam.
Pozytywne myślenie zanurza nas czasami w iluzji, zwalnia od zdroworozsądkowego myślenia, rozważenia sytuacji na wypadek, gdyby nasze wielkie plany i marzenia nie wypaliły. Nie zawsze przecież okazujemy się herosami. Dobre nastawienie pojęte w kategoriach „samo się wszystko zdarzy” - przecież wysyłam „dobrą energię moimi myślami”, spycha drogę osiągania celów ciężką pracą, cierpliwością, planowaniem.
Zaczynamy bowiem liczyć na cud (też się zdarza, nie powiem). Jest dowodem niedojrzałości dzisiejszego społeczeństwa aplikującego sobie w nadmiarze szczęścia jednorazowego użytku. Byle szybko, byle już.
Wolę się przyznać do swoich słabości, pochlipać w podusię, przyjąć do świadomości, że olbrzymem nie jestem. Potem wstać z postrzelonym kolanem, popatrzeć na niebo, na drzewa. Od czego mam zacząć dzisiaj?
Czy uda mi się wydrzeć odrobinę radości w tej pięknej, acz znojnej codzienności.
Dzień następuje po nocy. Słońce wychyla się po burzy. Ktoś się śmieje, ktoś inny płacze. Była śmierć kiedyś w cierpieniach. Ale potem zmartwychwstanie.
O czym, pośród folklorystycznych dodatków świątecznych Wielkiej Nocy, przypomnijmy sobie choć przez chwilę.
Wszystkiego dobrego na ten tydzień!
Henia Janik
Dodaj komentarz