Proszę mnie nie zostawiać samej!
Pani jest taka kochana!
Co mogę dla pani zrobić?
Leni miała demencję i depresję ze stanami lękowymi. Kiedy zostawała sama, wpadała w panikę – krzyczała i płakała jak małe dziecko. Nie rozumiała, że od czasu do czasu muszę wyjść, np. do toalety.
Po wyjściu z toalety znowu słyszałam: Proszę mnie nie zostawiać samej! Pani jest taka kochana! Co mogę dla pani zrobić?
Te trzy zdania słyszałam non-stop przez 16 godzin dziennie: od 6-tej rano, gdy Leni się budziła, do 10-tej wieczorem, gdy Leni szła spać. Trzy zdania jak mantra. Kilkanaście godzin na dobę jedno i to samo przez dwa miesiące. Leni była sympatyczna i nie wywołała ani razu mojego zniecierpliwienia. Za to w drodze powrotnej, w autokarze ni stąd, ni z owąd, zachciało mi się płakać. Czułam, że moja życiowa energia gdzieś się ulotniła. Balonik pękł, nie da rady go skleić na nowo.
Po powrocie do domu nie mogłam spokojnie spać. Budziłam się tuż po północy zlana zimnym potem. O powtórnym zaśnięciu nie było mowy. Płakałam do rana. Bez powodu. Zmęczenie wychodziło z opóźnieniem. Czułam, że nie jest to zwykłe zmęczenie. Intuicja podpowiadała mi, że muszę pojechać, choćby na kilka dni nad morze (prawie nigdy nie jeździłam nad morze). Styczeń, a mnie coś w środku mówi, że nad Bałtyk, że pokój z widokiem na morze powinnam wziąć. Pojechałam. Sztorm. Wiatry. Białe bryzgi. Siedziałam w pensjonacie w Ustce, w samotności i trzy dni pod rząd nie odrywałam wzroku od szarego Bałtyku! Nigdy tak nie odpoczywałam! Zawsze aktywnie. A teraz wzrok wbity w wodę, fale w jedną stronę i w drugą stronę… Wystarczyło. Poczułam, że właśnie tego mi było potrzeba – ciszy i samotności. Organizm zaczął się regenerować.
Opiekunko, opiekunie dobrze wiesz, jaką pracę wykonujesz. Często z trudnymi podopiecznymi, nie zawsze spotyka cię wdzięczność, nie zawsze ktokolwiek widzi i docenia to, jak sumiennie wykonujesz swoje obowiązki.
W rankingu zawodów narażonych na wypalenie, opiekunowie osób starszych zajmują pierwsze miejsce. Dobrze jest być tego świadomym.
Co mogę dla ciebie zrobić?
Ja, osobiście niewiele. Mogę ci tylko szepnąć cichutko na ucho, żebyś pamiętała (ał) o sobie samym. Nie zapominaj o odpoczynku! Jest czasem ważniejszy niż sama praca! Ja ci to mówię, świadoma pracoholiczka, uzależniona od aktywności. Uwielbiam pracować, uwielbiam być aktywna w różnych dziedzinach, ale wreszcie po wielu doświadczeniach dojrzałam do tego, żeby powiedzieć, że praca to jeszcze nie wszystko! Proszę, żeby nie lekceważyć takich stanów, kiedy pojawia się bezsenność, utrata apetytu, rozdrażnienie, niechęć do podopiecznego. Musisz mieć zaplanowany odpoczynek. Jesteś całą dobę w obcym miejscu – to tak jakby pozostawać w pracy trzykrotnie dłużej!
O wypaleniu zawodowym zaczęto mówić i pisać stosunkowo niedawno – od lat 70-tych ubiegłego wieku. Mówi się, że to choroba naszej cywilizacji – jak anoreksja, bulimia, których kiedyś nie było.
Może warto byłoby skierować takie pytanie do siebie samego: „Co ja mogę dla siebie dzisiaj zrobić?”. Jak wyrwać z rutyny dnia chwile relaksu? Akurat w tym wypadku wiem, o czym piszę – wypalenie zawodowe przeżyłam w życiu dwa razy (z pracoholizmu). W jednym wypadku skończyło się to depresją. Szczęśliwie z tego wyszłam. Wyciągnęłam wnioski, pragnę dzielić się swoimi doświadczeniami. Założyłam Fundację „Pamiętamy o ogrodach”. Jej misją jest „pomagać tym, którzy pomagają innym”.
Co możecie zrobić dla mnie?
Trzymajcie kciuki, zajrzyjcie na Fb https://www.facebook.com/pamietamyoogrodach/ i polubcie moją stroną. Ośrodek ma być w Czarnolesie, w TYM Czarnolesie, gdzie lipy zachęcają „Gościu siądź pod mym liściem!”.
Nie zapominajcie o tym! Jeszcze moje zielarskie trzy grosze. Piętnasty maja ktoś kiedyś ogłosił Dniem Niezapominajki. Piękny, majowy kwiat. Nie-zapomnij-mnie. Vergiss-mein-nicht! Przede wszystkim pamiętajcie o sobie, żeby mieć siły dla innych!
I masz ode mnie te piękne niezapominajki!
Henia Janik
PS. Wiecie, że wypalenie „zawodowe” dopada nawet duchownych? Temat tabu, ale wszyscy jesteśmy tylko ludźmi! Zerknijcie tutaj.
Zdjęcia pixabay
Dodaj komentarz