„Może lepiej, gdyby rodzina nie odwiedzała mojej podopiecznej?” – zapytała Pani Ula. Dlaczego takie pytanie pojawiło się w głowie opiekunki? Niestety po każdej wizycie rodziny Podopieczna była roztrzęsiona. Pojawiał się krzyk i płacz. Gorszy nastrój utrzymywał się do wieczora. „Rodzina tego nie rozumie, bo kiedyś Pani Martha lubiła towarzystwo, jej dom był otwarty na ludzi” – dodała Pani Ula.
Nie dziwię się, że pani Ula zaczęła myśleć, że odwiedziny pogarszają stan Podopiecznej. Ale rodzina ma prawo do odwiedzin bliskiej osoby. Czy da się pogodzić dwie strony i jednocześnie dbać o dobrą opiekę nad seniorem? Ja wierzę, że to możliwe! :) Już wyjaśniam, co udało mi się doradzić :)
Zawsze na początku przyglądam się przyczynom problemu. Pani Ula powiedziała mi, że jej Podopieczna ma demencję. Mózg osoby z demencją jest niewydolny i wolniej przyswaja informacje, a czasami „wyłapuje” tylko wyrywki. Seniorzy z demencją widzą rzeczywistość inaczej niż zdrowe osoby. Dlatego spotkanie kilku osób naraz, może być dla Pani Marthy za trudne.
Jak to może wyglądać w praktyce? Wyobraźmy sobie, że nagle trafiamy do zatłoczonego przedziału w pociągu. Słyszymy stukot kół, czujemy zapach perfum, papierosów, kanapek i jednocześnie wszyscy pasażerowie mówią do nas na głos. Dociera do nas zbyt wiele informacji, a my próbujemy poskładać słowa pasażerów w jedną historię. Nie umiemy tego zrobić, bo atakuje nas za dużo bodźców. Chcielibyśmy uciec i przenieść się w spokojne miejsce.
Podobnie może czuć się Podopieczny z demencją podczas odwiedzin. Z tą różnicą, że często nie jest już w stanie powiedzieć, co mu doskwiera. Każdy odwiedzający ma inny głos, inaczej się ubiera, inaczej pachnie, mówi coś innego. Informacji jest zbyt dużo. Podopieczna irytuje się, bo nie jest w stanie tego wszystkiego przetworzyć. Pojawia się lęk, bo potrzeba bezpieczeństwa nie jest zaspokojona.
W takiej sytuacji warto wypróbować inną formę odwiedzin, co zaproponowałam Pani Uli. Okazało się, że seniorka ma swój pokój. Poradziłam, żeby w czasie odwiedzin przebywała „u siebie”. Członkowie rodziny mogą spotkać się w salonie, pić kawę, jeść pyszne ciacho i po kolei odwiedzać Panią Marthę w jej pokoju.
Nie chodzi o to, żeby izolować Podopieczną! Nawet jeśli dawniej Pani Martha lubiła spotkania z ludźmi, dziś jest to dla niej zbyt uciążliwe. Rodzina musi to zaakceptować i zmienić swoje podejście do odwiedzin, czyli odwiedzać ją pojedynczo.
Czy moja rada coś zmieniła? Tak! :) Pani Ula porozmawiała z rodziną, która na szczęście zrozumiała sytuację. Od teraz odwiedziny przebiegają inaczej i Pani Martha czuje się lepiej. Super, bardzo się cieszę :)
A jak Wasi Podopieczni radzą sobie podczas odwiedzin z bliskimi? A może udało Wam się ostatnio rozwiązać inny problem? Napiszcie w komentarzu! :)
Zapraszam Was też do kontaktu w ramach mojego dyżuru pielęgniarskiego – codziennie od poniedziałku do piątku. Numer telefonu znajdziecie w Liście wyjazdowym. Więcej o dyżurze przeczytacie TUTAJ.
Dodaj komentarz