Na wstępie chciałabym Wam powiedzieć o sobie kilka słów w telegraficznym skrócie. Jestem domatorką, kochającą typową krzątaninę: gotowanie, pieczenie i zabawę z wnukami. Pomyślicie: „Dlaczego domatorka postanowiła więc opuszczać swój dom i wyjeżdżać za granicę?”. Przez wiele lat zajmowałam się moją mamą chorującą na cukrzycę i demencję. Po jej śmierci postanowiłam coś zmienić w swoim życiu. Tak oto zrodził się pomysł, by spróbować czegoś nowego i poznać inny kraj, nowe zwyczaje. Jednocześnie nadal kontynuując opiekę nad osobami potrzebującymi mojego wsparcia. Wiedziałam, że jestem w tym dobra, czułam więc, że przyniesie to wiele dobrego nie tylko mnie, ale i Podopiecznym.
Dziś znów chcę się podzielić z Wami moimi przemyśleniami, lecz w nieco innym kontekście. Sklepowe półki marketów wielkopowierzchniowych przypominają nam wszystkim, że święta już tuż, tuż. Zewsząd spoglądają na nas Mikołaje, w witrynach pojawiają się już gwiazdki, bombki i światełka choinkowe. To niezwykły czas! Opowiem Wam dziś dlaczego to właśnie w okresie świątecznym postanowiłam pracować jako Opiekunka. Choć wiem, że wyjazd akurat wtedy może wpierw wydawać się zaskakującą decyzją. Jednak sporo osób jest tym zainteresowanych i w internecie szukają informacji "święta Niemcy" albo konkretnie "Święta Bożego Narodzenia Niemcy". Jak wyglądał mój wyjazd do Niemiec (z ATERIMA MED) w okresie świątecznym?
Teraz, po długim czasie od pierwszego wyjazdu do Niemiec, myślę sobie, że to było powołanie. Instynktownie podjęłam się tego zadania, by znów być komuś potrzebna. Jestem wdową, moje wnuki są starsze i coraz bardziej samodzielne, to więc naturalne, że łaknęłam kontaktu też z innymi ludźmi. Wciąż mam wiele do zaoferowania i moja wiedza i umiejętności zdobyte przez te lata opieki nad chorą mamą nie mogły iść na marne. Czy się bałam obcego kraju, posługiwania się językiem i wszystkich wyzwań związanych z wyjazdem? Oczywiście! Szybko jednak okazało się, że gwarancją spokoju i pewnej, stabilnej pracy jest wybór odpowiedniej firmy. Wtedy szwagierka doradziła mi ATERIMA MED i do dziś uważam, że nie mogłam trafić lepiej. Środowisko Opiekunek, jak każda tego typu społeczność, jest duże i niewielkie zarazem. Wiem więc, że bywają firmy bardzo różnie podchodzące do Opiekunek. Ja wybrałam dobrze. Jestem na tyle zadowolona, że z czystym sercem polecałam ATERIMA MED koleżankom.
Jestem osobą rodzinną i cenię sobie ten wspólny czas z bliskimi, a zwłaszcza z wnukami. Mój syn założył jednak przecież już swoją rodzinę i oni mają mnie na co dzień. Poświęcam im z ochotą każdą wolną chwilę. Pomyślałam więc, że święta to idealny czas, by spędzić go z naprawdę potrzebującymi. Tak właśnie postrzegam panią Ursulę, z którą świętowałam w minionym roku. To przemiła staruszka, która realnie mnie potrzebowała! Ośmielę się nawet powiedzieć, że potrzebowałyśmy siebie nawzajem. Nie ma cenniejszego podarku niż obdarowanie kogoś swoim czasem, uwagą i uśmiechem wynikającym z zadowolenia, że jest się wówczas razem. Żaden pakunek znaleziony pod choinką nie da tyle radości! Lubię to poczucie bycia potrzebną.
Co ważne, wyjeżdżając z ATERIMA MED mogę określić czego dokładnie potrzebuję, czym chciałabym się zajmować i gdzie wyjechać. Nie pozostaje to kwestią przypadku, więc jestem spokojna. To bardzo dogodne, bo wiem, że zakres obowiązków mnie nie przytłoczy. Nie jestem już osobą młodą, ale wiem, że poradzę sobie z powierzonymi zadaniami, bo jestem sumienna i staranna. Co ważne, nie jestem na miejscu pozostawiona sama sobie. Mogę liczyć na nieocenione wsparcie Koordynatorki. Przed wyjazdem ustalam zawsze, że chcę trafić do domu, gdzie będzie stały dostęp do Internetu, więc bez problemu w razie jakichś wątpliwości mogę skorzystać z wiedzy osób bardziej doświadczonych. Na stronie można znaleźć różne porady, wiedzą dzieli się zespół pielęgniarski. A co ważne dzięki Internetowi rozłąka z bliskimi mi nie straszna, bo możemy się kontaktować i rozmawiać praktycznie codziennie.
Język przestał być przeszkodą. Wiadomo jak to jest na początku, człowiek boi się nawet iść kupić chleb, bo co jeśli nie zostanie zrozumiany? Można komunikować się „na migi”, gestykulacja to język uniwersalny, ale jednak prawdziwe poczucie bezpieczeństwa daje znajomość słów. Przed wyjazdem skorzystałam z kursu językowego dla początkujących dostępnego na stronie firmy, więc znałam podstawy. Z czasem też przerobiłam lekcje dla zaawansowanych. Rodzina była ze mnie naprawdę dumna, że w moim wieku udało mi się komunikatywnie opanować nowy dla mnie język.
Nie myślcie, że mam tylko altruistyczne pobudki i wyjeżdżam wyłącznie z chęci niesienia pomocy osobom potrzebującym. Robię to też po to, by zarobić uczciwe, przyzwoite pieniądze. Premie świąteczne to prawdziwa okazja. W bieżącym roku też wyjadę więc bez obaw, bo mogę liczyć na naprawdę rzetelne informacje na temat tego gdzie jadę i ile zarobię. Mam już doświadczenie i wiem, że pieniądze dostaję na czas, w ustalonej wcześniej kwocie. Cieszę się, że po powrocie mogę pozwolić sobie na więcej, bo mam na to środki. Mogę pomóc bliskim, którzy opiekowali się mną po stracie męża. Moja szwagierka zwykła mawiać: „W domu tego nie wysiedzisz” i trudno się z nią nie zgodzić! Gdy w głowie zaświta pomysł "Niemcy święta" warto się nad tym zastanowić!
Święta za granicą różnią się nieco od naszych, ale nie na tyle, bym czuła się obco. O zwyczajach świątecznych przeczytacie tutaj. W minionym roku przygotowałam wigilię dla Podopiecznej i była zachwycona kutią! Gdyby ktoś kilka lat temu powiedział mi, że będę święta spędzać widząc bliskich tylko na ekranie komputera, nie uwierzyła bym. Nie jestem jednak już tą osobą sprzed lat, wiele rzeczy się na bieżąco zmienia, więc zmieniłam się i ja. Jestem szczęśliwa, że podjęłam taką decyzję, bo mam poczucie, że to rodzaj przygody, którą z rozczuleniem będę wspominać. Święta z panią Ursulą przypomniały mi czas spędzony z mamą i nieustająco wzruszam się tą myślą. Praca, w której tak wiele dajesz drugiej osobie już na zawsze łączy cię z nią pewną więzią. Sprawiając, że stajecie się sobie bliskie. Mogę śmiało powiedzieć, że pani Ursula, to taki nabyty członek mojej rodziny.
Dodaj komentarz